Zaczynamy.
Jak zwykle nie zaczynamy tam, gdzie łatwo, bo niby dlaczego?
Wydawać by się mogło, że wino i fitness club nie stworzą pary, ale znalazła się osoba, która była na tyle szalona, żeby to sprawdzić.
Na kilka godzin przed imprezą, Zleceniodawczyni przerażona do bólu i my… mający Jej udowodnić, że TO zadziała.
Sala w klubie fitness w ciągu 60 minut zmieniła się w 5* restaurację, z głośników leniwie sączył się jazz, a przed grupą wczasowiczów stanął Adam.
60 minut później goście byli zadowoleni, a Zleceniodawczyni szczęśliwa.
My zyskaliśmy Jej zaufanie, a Ona nowych współpracowników.
Profesjonalizm, to jedna z naszych dewiz.
Monika już to wie, innych dopiero tego nauczymy :o)