Akular i wino – c.d.

Myślcie sobie co chcecie. Albo nie, właściwie to powinienem tu wtrącić swoje pięć groszy. Osobiście myślę sobie, że ktoś komuś zapłacił aby przeforsować lub dobitnie uzasadnić,  wprowadzenie zakrętek na rynek. W końcu 30 lat pracy nad czymś i przekonywań o przydatności wynalazku może się upominać o zapłatę, prawda? A może lobby zatwardziałych tradycjonalistów i konserwatystów przestraszyło się, że kiedyś nie wystarczy korków dla ich ulubionych, wysoko cenionych win i dlatego powiedzieli ‘tak’. Tak czy owak, nie myślcie sobie, że winem na świecie rządzą tylko i wyłącznie takie skrajnie poglądowe klany. Problem zamknięć butelek był, i jest nadal, rozpatrywany przez wielu niezależnych specjalistów naukowych i ekspertów sommelierstwa. Zresztą, jak mawiają nasze Babcie: „kij ma zawsze dwa końce”, więc i same alternatywne zamknięcia nie są idealne jak się okazuje.

Jeszcze w latach 70-tych, krótko po pierwszym ‘zakrętkowaniu’ szwajcarskich win, poddano temu eksperymentowi także wina z Bordeaux, z winnicy Château Haut-Brion, i obserwowano je przez jakiś czas, jak dobrze pamiętam chyba ponad 10 lat. Rezultat eksperymentu określono jako doskonały i nie stwierdzono różnicy w jakości win między tymi z butelek korkowanych i zakrętkowanych. Niemniej jednak, poczyniono uwagę, że po tym okresie plastik w zakrętce jakby nieco ‘parciał’ i wtedy miałoby dochodzić do powstawania zagrożenia nadmiernej oksydacji, czyli psucia się wina. Można by powiedzieć, że zakrętka obroniła swoją obecność na światowym rynku wina, gdyby nie małe ‘ale’. Otóż, okazało się, że zakrętka ma idealne, wręcz zbyt dobre, właściwości uszczelniające, o wiele lepsze niż naturalny korek, niestety.(???) No właśnie, głos w tej sprawie zabrała kiedyś jedna z najbardziej szanowanych, znanych i opiniotwórczych kobiet-Sommelierów, Jancis Robinson. Otóż, zwróciła Ona uwagę na fakt, że zbyt idealne właściwości uszczelniające zakrętki sprawiają, że wino zamiast ulegać procesowi oksydacji ulega procesowi redukcji. Można powiedzieć, że po prostu ‘dusi się’ bez dostępu powietrza.

Korki syntetyczne – to kolejna grupa „nowo-zamknięć”, które jak się okazało też nie są takie ‘święte’. Wydawać by się mogło, że jest to idealne zamknięcie bo plastik nie będzie powodował nieprzyjemnego smaku „skorkowanego” wina. I rzeczywiście, nie powoduje ale, jego właściwości plastyczne (szczelność) okazały się być o wiele gorsze od naturalnego korka i na dłuższą metę, wino szybciej się starzało, czyli oksydowało.

Korki szklane – tak, dobrze widzicie, także istnieją! Nawet przywiozłem sobie taki jeden, z Californi, gdzie w winnicy La Crema butelkuje się ich Pinot Noir – wspaniałe wino, polecam. Fachowo nazywa się to Vino-lok lub Vino-Seal a jest to zwykły, szklany grzybek z niewielką, plastikową uszczelką! Dacie wiarę? I też, nie ‘korkuje’ wina i doskonale uszczelnia je ale, jego koszt jest zbyt wysoki więc nie ma jeszcze szerokiego zastosowania.

Czytając ostatnie trzy akapity nie macie wrażenia, że namieszałem nieco z tym powietrzem w winie? I z tymi zamknięciami co to miałyby idealnie chronić przed zepsuciem się wina? To, w końcu, o co chodzi z tym powietrzem? Jest dobre czy niedobre dla wina?  Ma być w 100% szczelnie zamknięte czy nie?

No właśnie, chyba nadszedł czas aby przedstawić dwóch ‘cichych bohaterów’. Albo, ‘dwóch braci’ albo, ‘dwa charaktery- czarny i biały, bobry i zły’… A tak naprawdę, to  dwa procesy związane z winem: STARZENIE i OKSYDACJA – to jedna i ta sama ‘osoba’. To synonimy określające ten sam proces utleniania się naszego szlachetnego trunku. Z winem jest jak z człowiekiem. Żeby mogło długo i godnie się starzeć musi mieć dostęp do powietrza. Nie aż tak duży, jak ma człowiek, naturalnie, ale na miarę jego potrzeb. I tę, odpowiednią miarę, zapewnia mu właśnie korek naturalny, jak się okazuje. Jego mikro-pory pozwalają powietrzu na bardzo powolne przenikanie do wnętrza butelki, na przestrzeni wielu lat leżakowania w odpowiednich warunkach. To powietrze właśnie sprawia, że wino traci swój piękny, młodzieńczy kolor głębokiego rubinu na rzecz brązu i ‘wygładza’ młode garbniki czyli taniny sprawiając, że wino staje się mniej szorstkie w odczuciu, bardziej zbalansowane pod względem ilości poszczególnych komponentów.. Chcąc obrazowo zilustrować to, o czym mówię możemy spróbować wyobrazić sobie piękny, wartościowy przedmiot z drewna, który pod wprawnymi rękoma rzeźbiarza, przy pomocy delikatnego papieru ściernego, otrzymuje idealnie gładki i jeszcze bardziej pożądany wygląd.

Czyżby więc należało wyciągnąć wniosek, że alternatywne sposoby zamykania wina nie okazały się być godnymi zastąpienia naturalnego korka? Nie do końca tak. Wolałbym sprawić niniejszym artykułem zmianę opinii na temat zakrętek i innych ‘korków’. One nie są złe, spełniają swoją rolę doskonale. Jak wspomniałem wyżej, dopiero po 10 latach zakrętka przestaje spełniać swoje zadanie. A pamiętacie co pisałem na temat wina, które pijemy na codzień? Pijemy młode wino! Czyli takie, które nie ma więcej niż 10 lat. A więc, nie ma potrzeby patrzeć na wino zakręcane zakrętką, jak na produkt gorszej jakości, w stosunku to tych win z tradycyjnym korkiem, bo tak wcale nie jest. Porzućmy więc stereotypy i opinie ‘ekspertów’ i cieszmy się wspaniałymi winami, nie koniecznie zamykanymi naturalnym korkiem.

Na pytanie 2 odpowiemy sobie przy okazji kolejnego spotkania, pozdrawiam.

C.D.N2