Ewa i Wino – Dobre wino, a zdrowie

  1. Po czym poznać dobre wino bez próbowania ????
  2. Słyszałam, że zdrowsze wina, to czerwone wina. Ale mnie po czerwonych boli głowa. Więc jak to jest???

 

Witam ponownie i przepraszam za zwłokę. Okres letni inaczej zarządza czasem i tego właśnie czasu mi ostatnio brakuje. Ale, „…nic to Baśka…” jak mawiał Wołodyjowski. Żeby nie było zbyt naukowo w te wakacyjne dni, poruszymy dzisiaj lajtowe tematy.

Pytanie pierwsze, pewnie nieświadomie, zawiera w sobie dość istotną, ukrytą kwestię do omówienia i zrozumienia. Zanim odpowiemy sobie na nie, zastanówmy się nad takim pytaniem:

Co to znaczy, dobre wino?

Dla wielu z nas, słowo ‘dobre’ lub ‘niedobre’ jest określeniem uniwersalnym, zawierającym w sobie naszą ogólną reakcję na cały zestaw cech danego wina i jest to określenie błędne, niestety. Naturalnie, użycie tego słowa jest wygodne i szybkie ale, w wielu przypadkach, pozbawia nas samych możliwości głębszej analizy takiego wina. Jego zastosowanie wynika również często z faktu braku umiejętności posługiwania się właściwą nomenklaturą związaną z winem.

Pamiętacie? Pisałem już o tym wcześniej, że nasza wiedza na temat wina jest chaotyczna i niepoukładana. Brak struktury wiedzy sprawia, że wielu codziennych ‚spożywaczy’ chciałoby być ekspertami od wina, ale bez konieczności uczenia się o nim. Efekt dialogów na temat właśnie spożywanego wina kończy się często następująco:

Kobieta próbuje zagaić: „dobre winko, co?”

‘Ekspert’: „Przestań Baśka, kwach jakiś!…”

Taki ‘ekspert’ to często osoba, która pije dużo wina, często je pije i… ‚z niejednego pieca wino piła’. Więc wie i koniec. Tymczasem, okazuje się, że tak naprawdę to na świecie istnieje wiele tysięcy win za wyjatkiem dwóch: dobrego i niedobrego. Istnieją bowiem tylko wina, które odpowiadają naszym preferencjom smakowym i takie, które im nie odpowiadają, ale wszystkie i tak są dobre.  Jednoznaczne, często kategoryczne, określanie wina mianem ‘niedobre’ nie jest specjalnie grzeczne i mile widziane, szczególnie w towarzystwie. Nigdy nie wiemy kto obok nas siedzi lub stoi i kogo taka opinia może urazić lub sprawić, że pomyśli o nas jak o ignorantach. Dlaczego należy zatem być powściągliwym w wyrażaniu opinii ‘dobre’ – ‘niedobre’? Głównie dlatego, że dla wielu ludzi zawodowo zajmujących się winem taka ocena jest zupełnie niezrozumiała z następującego powodu: oba te słowa są dla nich jedynie wstępnymi słowami technicznymi określającymi kondycję wina, to znaczy:

wino dobre = wino nie zepsute, nadające się do degustacji i konsumpcji, np.: nie skorkowane

wino niedobre = wino zepsute, nie nadające się nawet do degustacji a co dopiero do  konsumpcji, np.: skorkowane, najczęściej.

Po stwierdzeniu takiego faktu (zwykle nosem, zanim jeszcze spróbuje) zawodowiec powie jedynie, że dzisiaj jednak może nie będzie pił z powodu migreny aniżeli miałby głośno wyrazić swoją negatywną opinię na temat winka, które wyraźnie smakuje Baśce.

I znowu okazało się, że temat ‚lajtowy’ okazał się zawiły…

c.d.n.

Akular i Wino – Etykieta serwisu

1.    Komu najpierw nalewamy wino? Sobie,
swojej połówce, mamusi czy teściowej?

2.    Czy wino może nalewać kobieta, jeżeli towarzystwo jest mieszane,
ale wśród płci brzydkiej nie znajduje się jej osobisty mąż/przyjaciel
osobisty/gospodarz?

3.    Czy ma to w ogóle jakieś znaczenie, kto nalewa wino?

Zacznę od końca tego złożonego pytania. Naturalnie, to ma znaczenie chociaż, bardziej istotne jest to komu się nalewa wina, w pierwszej kolejności, aniżeli kto to robi. Domyślam
się, że pytanie dotyczy sytuacji domowych, a nie biznesowych, bo, w pytaniu podani
są członkowie rodziny i przyjaciele. To nieco zmienia całą sytuację, ale nie
aż na tyle żeby nie można było ustalić pewnego wzorca zachowania. Generalnie
rzecz ujmując, doskonały serwis polega na jak najbardziej możliwej, logicznej
prostocie i ona właśnie gwarantuje, w 99%, podjęcie właściwej decyzji, nawet
jeśli myślisz, że niewiele wiesz na temat poprawnego serwisu. Zatem, do rzeczy:

Na przyjęciu mogą się znajdować następujące grupy ludzi:

Goście Honorowi, Goście, Gospodarze

Najpierw polewamy Gościowi Honorowemu przyjęcia, jeżeli taki istnieje (bez względu na
płeć i wiek; to może być także para gości honorowych, wtedy oczywiście
zaczynamy od kobiety), następnie Kobietom i potem Mężczyznom.

Gospodarze są serwowani na końcu, zawsze! Nawet, jeżeli sami są Gośćmi Honorowymi i nie ma innych osób przewidzianych do serwisu, to uczynią największy honor swoim
gościom wtedy, kiedy samych siebie zaserwują na końcu.

Należy kierować się dyskretną oceną wzrokową i starać się serwować według
starszeństwa. Pamiętaj, nie chodzi o dokładne ustalenie wieku, z jednej strony,
ale też, nie dopytujemy gości w przypadku wątpliwości, z drugiej strony.
Ponieważ, w  Polsce, dużym szacunkiem
darzymy kobiety to, często, pomimo faktu, że jest ona Gospodarzem, serwujemy ją
jako ostatniego gościa żeńskiego, ale przed gośćmi męskimi. To jest błędne
pojęcie szacunku do gości i kobiety, szczególnie przez małżonków i sprawia, że,
w mgnieniu oka, Gospodarz (tu: kobieta) staje się ważniejszy od przybyłego Gościa.
Facet dobrze kombinuje…’koszula bliższa ciału…’, ale przy stole to nie
działa.

Czy wino może nalewać kobieta? Oczywiście, szczególnie wtedy gdy mamy do czynienia z „babskim” wieczorem.

Zwykle, jednak, towarzystwo jest mieszane i wtedy, wszystko zależy od wzajemnej
zażyłości, znajomości i świadomości gości na temat sytuacji panującej u
Gospodarza, w tym wypadku kobiety. Jeżeli wszyscy powszechnie wiedzą, że
Gospodyni żyje samotnie to, automatycznie, przyjmą jej serwis jako rzecz
normalną. Obecna, na przyjęciu, płeć męska może stać się potencjalnym
„polewaczem” ale, to Gospodarz powinien zadbać o to i wiedzieć czy proponując
to Gościowi nie sprawi, że ten poczuje się niezręcznie lub, co jeszcze gorsze,
niezdarnie. Naturalnie, może zapytać, czy dany gość zechciałby pełnić honory
Gospodarza. Warto, taką rolę, powierzyć facetowi, którego się zna, tzw.:
zaufanej osobie, szczególnie, gdy goście są różnego pochodzenia i niezbyt
dobrze znają się wzajemnie. Może się, zdarzyć, że jeszcze przed
rozpoczęciem imprezy znajdzie się Rycerz, który, z szacunku dla Białogłowy,
ogarnie towarzystwo. Wtedy, Gospodyni powinna podziękować Gościowi za chęć
pomocy oraz, oznajmić pozostałym Gościom, że Rycerz przejmuje obowiązki
Polewacza. To miły gest, zarówno w stronę Rycerza, jak i Gości. On poczuje się
świetnie w roli gospodarza, a Ona, jeszcze lepiej w roli gościa. Należy pamiętać,
że Gospodarz jest zawsze odpowiedzialny za atmosferę przyjęcia, bez względu na
to czy jest kobietą czy mężczyzną. Dobrze by było gdyby Gospodyni znała
umiejętności potencjalnego polewacza, gdyż:

Jeżeli facet podejmie się wyzwania to, automatycznie, „staje się” gospodarzem i powinien wiedzieć, że będzie serwowany (przez siebie) jako ostatnia osoba w towarzystwie. Gospodyni zaś, stanie się ostatnią kobietą serwowaną jako Gość. Jeżeli, jednak, nie masz
pewności, że tak się stanie to pomyśl czy nie lepiej zrobić to samemu?

 

No właśnie, a jak się zachować przy serwowaniu Rodzinie? Przecież
wszyscy należą do rodziny?!

Zasada jest bardzo prosta: „CZYM DALEJ TYM BLIŻEJ”.

Członkowie rodziny najbliżsi nam, Gospodarzom, będą serwowani na końcu. Czym dalsi
członkowie, tym pierwej winni być serwowani. Przecież nie chcemy aby pomyśleli,
że przyjechali do nas z daleka i właśnie stamtąd będą serwowani, prawda? Zatem,
jeżeli jesteś kobietą i serwujesz wino to, pierwsza Teściowa, potem Twoja Mama
i potem Twój Mąż. Na końcu Ty. Nawiasem mówiąc, to właściwie On powinien
chwycić za butelkę i obsłużyć swoje kochane kobiety, nie czekając na
zaproszenie. Jeśli tego nie robi to zmień faceta, jeśli jeszcze nie jest za późno,

Pozdrawiam i do poczytania.

‚pierwsza prezentacja w klubie fitness’

Zaczynamy.

Jak zwykle nie zaczynamy tam, gdzie łatwo, bo niby dlaczego?

Wydawać by się mogło, że wino i fitness club nie stworzą pary, ale znalazła się osoba, która była na tyle szalona, żeby to sprawdzić.

Na kilka godzin przed imprezą, Zleceniodawczyni przerażona do bólu i my… mający Jej udowodnić, że TO zadziała.

Sala w klubie fitness w ciągu 60 minut zmieniła się w 5* restaurację, z głośników leniwie sączył się jazz, a przed grupą wczasowiczów stanął Adam.

60 minut później goście byli zadowoleni, a Zleceniodawczyni szczęśliwa.

My zyskaliśmy Jej zaufanie, a Ona nowych współpracowników.

Profesjonalizm, to jedna z naszych dewiz.

Monika już to wie, innych dopiero tego nauczymy :o) Czytaj dalej ‚pierwsza prezentacja w klubie fitness’